DonPelinion
Dołączył: 22 Kwi 2010
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: MLW
|
Wysłany: Pią 10:00, 23 Kwi 2010 Temat postu: Przetrawność małżeńska |
|
|
Przetrawność małżeńska
30 lat to dużo i mało
30 lat związku piekłem się stało
(swiatła się zapalają nad parą siedzącą na krzesłach, małżeństwo po 50tce, żona, spokojna, nieruchoma niemal, szydełkuje; mąż nerwowy, niespokojny, wije się na krześle)
Poznajcie Zenona smutnego to chłopa
Poznajcie Gabrysie… po prostu Gabrysie
Zenon zatrapił się już od dawna
Zatracił się w myslach, sprawa to jawna
Bo i u kolegów szukał porady
Zenon nigdy nie dopuścił się zdrady!
A mysli ma wrecz niespokojne
Bo krocze Jego, chce pójść na wojne!
I jaki to ból to nikt nie ważył
Od 20 lat się Zenek nie parzył…
I tak oto tego wieczoru
Zenek się zdobył na kapkę hardkoru…
Spojrzał z ukosa, uniósł swą brew
Coś tam zanucił, niby to śpiew.
Zona spojrzała dziwnie na niego
Błędnie myśląc, że dopnie swego
Ruszył na atak subtelnie swą ręką
Niby że boli, że troche z udręką
Objął Ją jak to w knie bywało
i już z nadzieją, że coś by się stało
próbował złapać, ze namiętnością
żona przerwała, spojrzała z litością…
(Zenek wstaje z krzesła upada na kolana, światło tylko na niego, na projektorze dziwne psychodeliczne sceny załamania)
Po tym wieczorze nie mógł zasnąć
W duszy i w sercu, ustami chciał wrzasnąć
Tej nocy koszmary znów miewał
Nie zaparzysz, głos mu rozbrzmiewał
Gdy się obudził, miał stan bojowy
Dziś od początku rozpocznie swe łowy!
(światło gaśnie, Zenek siada i się po chwili znów zapala na obie postacie, żona skończyła szydełkować, za to robi coś z pazurami, powiedzmy pilnikiem, Zenek totalnie zdenerwowany, zagubiony nie wie jak podejść do sprawy)
Dziś wieczór, bardziej stanowczo
Rzucił ją kwiatkiem i porwał ostro (wziął za ręce i stoją wtuleni)
Popatrzył jej głęboko w oczy
I nów liczył, że namiętnośc wyskoczy
Miał już zamiar pocałować Gabriele
Lecz dostał w morde, jak głupie ciele
Żona wróciła do pazurów piłowania
Zenek bliski krytycznego załamania
(znów sytuacja ze rzucił się na glebe, wije się, cos na niby koszmarów, ogólny patos i tragedia)
Nocy tej Zenek bał się jutrości
Smiechy kolegów, gdy w bólu i złości
Niemal jak na jawie, w głowie się tliły
Miał już ten problem, aby na pewno się sniły?
(na projektorze nagrane smiechy ludzi zwolnionym tempie)
Wieczór kolejny, za radą kolegi
Dyplomacją chciał wypchać jej umysł po brzegi
Wziął za ręke i zaczął rozmawiac,
Wyżalił Jej się, zaczął namawiać
Ona zmiękniona pieknymi słowami
Porwała go w myśli, gdzie marzył nocami
(i znikają ze sceny, po chwili Zenek ze spuszczoną głową wychodzi sam)
Marzenia cierpnienia, koszmary senne
Prysneły przez życie, jak denne
I Dziwicie się, ze nie było słychać parzenia za scianą?
W realnym świecie, Zenkowi nie stanął…
(upada na kolana)
30 lat to dużo i mało
30 lat piekłem się stało
(on na kolanach, światła gasną)
(Don Pelinion)
Post został pochwalony 0 razy
|
|